Mam dla Was niespodziankę! Po kilku dniach intensywnej pracy nad blogiem, przeniosłam się z blogspota na wordpressa. Moja nowa stronka: www.renifernaemigracji.pl
Zapraszam Was serdecznie:)
Reni-fer
o mnie
środa, 16 listopada 2016
piątek, 4 listopada 2016
Rzeczy przeciwdeszczowe
Kiedy dzieci były małe podczas naszych
pierwszych wypraw do Polski, teściowa mówi” tylko pamiętajcie, by dzieciom zabrać
kalosze.” Kalosze do Polski? Zdziwiliśmy się, a ona widząc nasze zdziwienie
również, bo kalosze są w Norwegii niezbędne. Oprócz kaloszy potrzebna jest też porządna
odzież przeciwdeszczowa, a wtedy to możesz śmiało i do woli tańczyć w deszczu.
Dzieci w Norwegii uwielbiają skakać w kałużach, aż od tego skakania kałuże
robią się suche. Koleżanka przyjeżdżając kiedyś do mnie z Polski, zabrała ze
sobą parasol, ale ten oczywiście na nic jej się nie przydał, bo tutaj może
padać kilka dni non stop i to z różnych kierunków. W Polsce zawsze czekałam aż
się wypada i w końcu przestanie, tutaj nie zwracam na to szczególnej uwagi, a
kiedy chcę wyjść, to się odpowiednio ubieram i wychodzę.
Dlatego kurtka i spodnie w komplecie były moim
jednym z pierwszych udanych zakupów w Norwegii. Bardzo szybko okazały się one wyjątkowo
przydatne.
Dla przedszkolaków można kupić specjalnie kombinezony
z kapturem, rękawiczki przeciwdeszczowe i kalosze. Dla starszych jest to już
kurtka, spodnie i kalosze. A dla rybaków, marynarzy czy żeglarzy są specjalne ubrania
przeciwdeszczowe i sydvest, tj.
kapelusz z rondem, który z tyłu jest nieco dłuższy.
Tak więc jeżeli wybierasz się do Norwegii
jesienią, zabierz koniecznie kalosze i rzeczy przeciwdeszczowe. Taki ekwipunek
okaże się wyjątkowo niezbędny, zwłaszcza kiedy po drodze będziesz chciał
odwiedzić Bergen.
niedziela, 30 października 2016
Emigrantka wlasnym glosem
Uczestniczę w konkursie "Emigrantki własnym głosem" organizowanym przez Muzeum Emigracji w Gdyni na najciekawszy blog pisany przez polska emigrantkę.
czwartek, 20 października 2016
Dzien refleksu
Dzień jest coraz krótszy i coraz szybciej robi się ciemno. W Norwegii, jak co roku o tej porze, rozpoczynają się wielkie kampanie, mające na celu uświadamianie ludzi o znaczeniu używania refleksów (czyli inaczej odblasków). Są one tutaj bardzo popularne, a dzieci już od przedszkola uczą się jak ważne jest ich używanie. Obowiązkiem jest noszenie kamizelek odblaskowych przez dzieci w klasach od 1 do 4 oraz noszenie zawieszek z odblaskiem czy opasek na ramię, przez dzieci starsze (jednak ze wskazaniem na kamizelki, które są najlepsze). Co więcej, obowiązkowe jest posiadanie kamizelki odblaskowej w samochodzie.
W związku z tym, że odblask w Norwegii
postrzegany jest jako bardzo ważny, ma on tutaj swoje własne święto, które
przypada na 20 października. Dlatego też właśnie w tym okresie, organizowane są
tu różne akcje i konkursy. Również w szkole podstawowej mojej córki co roku
organizowany jest konkurs na najlepiej „oznaczonych” uczniów, a ta klasa, która
wygra, dostanie nagrodę. Co więcej, w tego typu akcje czy konkursy angażowani
są również rodzice. W godzinach popołudniowych spotykają się oni wraz z dziećmi
na polnej drodze i mają okazję przekonać się na własnych oczach jak grupa
nauczycieli ubranych na ciemno, z kiepskimi refleksami jest praktycznie
zupełnie niewidoczna, zwłaszcza kiedy jeszcze pada deszcz. Dla porównania,
później odbywa się też pokaz z kamizelkami.
Również organizacja zwana Trygg trafikken
(bezpieczna jazda) organizuje różne kampanie, a dzieci idąc do pierwszej klasy,
dostają plecaki w kolorze pomarańczowym, z wyraźnymi wszytymi refleksami. Poza
tym, jest też wiele innych organizacji, które także rozdają odblaski. Co
więcej, również organizacje ochrony zwierząt nawołują do ubierania zwierząt w
odblaski.
Faktem jest, że odblaski redukują ryzyko
potrącenia aż o 85%. A nie mając na sobie refleksów, mimo iż Ty widzisz
samochód, to już kierowca Ciebie niekoniecznie. I tak, posiadając odblaski
widać cię będzie z odległości 140 m, a bez refleksu, będzie to maksymalnie
25-30 metrów. W związku z tym kierowca zamiast mieć 10 sekund na reakcję, ma
ich już tylko dwie sekundy. To znaczy, że jeśli nie będziesz mieć na sobie
refleksu, kierowca jadący z prędkością 50 km na godzinę będzie miał tylko 2
sekundy by Cię zauważyć. Ubierając odblask, dajesz kierowcy 8 dodatkowych
sekund. 8 sekund, które mogą uratować Ci życie.
Dlatego też, czy to dzieci idą do szkoły, czy
dorośli do pracy, czy też jest to po prostu popołudniowe bieganie, albo jazda
rowerem, każdy powinien się dokładnie zabezpieczyć w odblaski. Moja córka i ja
zawsze mamy takie różne ozdoby przy kurtkach, czy na sznureczku w kieszeni i
wyjmujemy je kiedy tylko pojawi się taka potrzeba. A kiedy wybieram się na
spacer, a córka do szkoły, to zawsze zakładamy kamizelki.
Taki odblask to też bardzo fajny upominek dla
przyjaciela. Odblaski możesz znaleźć różnych kształtach i formach, które są
wykonane z równych materiałów. Mogą to być maskotki, kółka, nietoperze,
serduszka, itp. Bardzo popularne są na przykład ręcznie robione czapki z
refleksem, opaski, wisiorki, zwierzątka odblaskowe oraz odzież z wszytymi
odblaskami. Opaski odblaskowe są elementem również rzeczy sportowych i
turystycznych, jak na przykład kurtek, spodni, czy kombinezonów dla dzieci w
wieku przedszkolnym.
35% wypadków dzieje się w ciemnościach i tylko
5% wypadków ma miejsce pomimo posiadania odblasku. Jeśli chcesz być modnym w
Norwegii, to zawsze o tej porze roku ubieraj odblaski, bo one są tutaj na
topie.
Na szczęście, również w Polsce wprowadzono w
końcu nakaz noszenia refleksów... Tak więc ubieraj odblaski i bądź pięknym
przykładem dla innych!
piątek, 14 października 2016
Pyszne rogaliki z żółtym serem
Jestem mamą nastolatków, a to wymaga ode mnie
pomysłowości w kuchni tak by było nie tylko smacznie, ale i w miarę zdrowo.
Moje dzieci od czasu do czasu podrzucają mi
pomysł na jakaś potrawę czy tez wypieki. Te rogaliki chodziły za moja córką od
dawna, wiec piekłyśmy razem.
Rogaliki z serem pasują na drugie śniadanie do
szkoły, na trening, mecz, czy wyprawę w teren. Fajnie sprawdzają się tez na
urodzinach. Nadmiar można zamrozić i wyjmować w razie potrzeby.
Potrzebujesz
Żółty ser w plasterkach około 24 sztuk
1 jajko do posmarowania
Sezam lub mak na posypkę
Ciasto
1 kg maki
1 pk ( 50g) drożdży
2 łyżki cukru
1 łyżeczka soli
65g margaryny
1 szklanka mleka
1 1/ 2 szklanki wody
Wykonanie
1. Wsyp do miski mąkę, drożdże, cukier, sól, mleko i wodę. Rozpuść
margarynę i dodaj na końcu i wszystko razem wymieszaj. Odstaw na 1 godz. do
wyrośnięcia.
2. Podziel ciasto na 3 części, rozwałkuj jak na pizzę i podziel na 8
trójkątów.
3. Nałóż ser i zwiń w rogaliki od szerszej strony rozpoczynając.
4. Nagrzej piekarnik do temp 200 stopni C
5. Zostaw na blacie z papierem do pieczenia około 15 min do wyrośnięcia.
Posmaruj roztrzepanym jajkiem i możesz dodać posypkę.
6. Piec w temp 200 stopni C około 15-20 minut, aż się zarumienią.
7. Odczekaj do wystygnięcia, choć cieple tez są bardzo pyszne.
8. SmacznegoJ
piątek, 7 października 2016
Mama, auto i ja – wspomnienie z wakacji
Jadę samochodem, stary rocznik, jakich już mało na polskich drogach. Jeszcze 5 lat temu prawie się nie wyróżniał, ale teraz już zdecydowanie zwraca na siebie uwagę tak, że moja 18-letnia bratanica nie chce do niego wsiadać, bo mówi, że wstyd. Mnie osobiście to nie rusza, jest to wygodny środek lokomocji, poza tym pamiątka po Ojcu, któremu zależało na tym, byśmy mieli się czym poruszać w Polsce. Dzieci dumne i zadowolone, że jedziemy samochodem dziadka. Nie ma on już właściwie żadnej wartości, tj. jego wartość rynkowa to cena jednego ubezpieczenia. Ale nie o pieniądze tutaj chodzi, bo ma on dla nas inną, większą wartość, której nie da się przeliczyć na pieniądze.
Poza tym, mimo, że pojazd jest stary, to co
roku spokojnie przechodzi wszystkie kontrole i żadna rdza go nie łapie. Stoi
sobie w garażu, a w razie jakiejś awarii czy w sytuacji kryzysowej, służy
również mojemu rodzeństwu. Na rok wyjeżdża jakies 3-5 tys kilometrów, więc nie
jest źle. A nawet jak postoi bez jazdy rok, to odpala od ręki.
A my dbamy o niego, oddajemy na warsztat, by
wymienić co trzeba i obchodzimy się z nim delikatnie, by służył nam jak
najdłużej.
Jedynym mankamentem jest fakt, że jak jest na
pół ciepły to trudno mu zaskoczyć i kaszle, charczy i jechać nie chce, mimo iż
ma się gaz do dechy. To może być frustrujące, zwłaszcza gdy Mama siedzi obok i doradza
(poucza): masz trojkę? Wrzuciłaś już na
trojkę? Najśmieszniejsze z tego jest to, że moja mama nie ma prawa jazdy,
ba, nigdy go nie miała, a o jeździe samochodów wydawałoby się wie najlepiej.
poniedziałek, 3 października 2016
Czarny protest
Nie jestem za aborcja, ale za prawem kobiety do wyboru, prawem do decydowania o sobie i podejmowania decyzji zgodnie z własnym sumieniem. Każda kobieta powinna mieć prawo decydowania co jest dla niej dobre. Dlatego dzisiaj wrzucam Wam jeden z moich wcześniejszych postów.
Aborcja
Ostatnio zrobiło się szalenie głośno na temat
nowego przepisu w sprawie całkowitego zakazu aborcji. Cieszę się, że tylu ludzi
zaangażowało się, i to zarówno kobiet i mężczyzn, by zaprotestować przeciwko
pozbawieniu kobiet prawa do podjęcia jakże trudnej, ale własnej decyzji, czyli
po prostu prawa wyboru.
Tam gdzie w grę wchodzi ludzkie życie należy
się wyczucie sytuacji i mądre przemyślenia, są to przecież trudne decyzje i
niezależnie od wyboru, to właśnie kobieta poniesie ich konsekwencje.
Tym bardziej, że aborcja to nie rozrywka czy
widzimisię, albo zabieg podobny do manikiur czy pedikiur, ale jest to
ingerencja, która może nieść ze sobą duże ryzyko. Może się na przykład zdarzyć,
że kobieta straci możliwość posiadania dzieci. A już zwłaszcza niewłaściwie
wykonana aborcja może spowodować duży uszczerbek na zdrowiu, a nawet utratę życia
z powodu zakażenia, czy też wykrwawienia.
Nie da się zwalczyć aborcji i żadne prawo tego
nie zmieni! Zakaz legalnej, spowoduje tylko wzrost turystyki aborcyjnej, a co
za tym idzie, będzie to aborcja niebezpieczna, nielegalna, wykonana byle jak,
gdzieś w piwnicy czy garażu, z dużymi kosztami dla jednostki, jak i społeczeństwa.
W polskich szkołach uczy się dzieci zbędnych,
pustych regułek, a tak naprawdę podstawowych sposobów do radzenia sobie w życiu,
czy planowania rodziny nadal niestety brak.
W Norwegii niechcianą ciążę można usunąć do 12
tygodnia życia płodu i to kobieta sama decyduje o tej decyzji - jej ciało, jej życie,
jej decyzja. Tutaj kobieta jest traktowana jako wolny człowiek, który ma prawo
do podejmowania własnych decyzji co do zdrowia, szkoły, ubioru, zawodu, itd.
Nie wszystkim obcokrajowcom się to podoba, widząc np. kobietę kierującą
samochodem, ale nie mają wyboru i im prędzej się z tym pogodzą, tym lepiej.
Kiedyś przeczytałam artykuł o pewnej
norweskiej studentce i jej stosunku do aborcji. Dziewczyna zawsze była
przeciwna aborcji, ale wracając pewnego dnia z dyskoteki została napadnięta i
brutalnie zgwałcona. Nie zgłosiła tego nikomu, bo zwyczajnie było jej wstyd. Po
pewnym czasie okazało się, że jest w ciąży. Ona miała już swoje plany na życie
i trudno było jej to teraz zmieniać, jednak aborcja w jej przypadku nie wchodziła
w grę, bo uważała, że nie dałaby sobie rady z wyrzutami sumienia, a i to
maleństwo przecież niczemu nie było winne. Zaczęła więc zmieniać swoje plany, postanowiła
wziąć dziekankę, dorabiać na pisaniu, itd. Po jakimś czasie wzięła do ręki gazetę,
a tam na pierwszej stronie zobaczyła zdjęcie poszukiwanego, groźnego mordercy.
Od razu rozpoznała jego twarz. Dziewczyna zapominała o swoim dotychczasowym
stosunku do aborcji i szybko zgłosiła się do szpitala, by usunąć jego potomka
(jej oczywiście też, ale teraz wyrzuty sumienia ustąpiły).
Inna historia, która nasuwa mi się na myśl w związku
z ostatimi wydarzeniami dotyczy mojej przyjaciółki. Poleciała ona z mężem i trójką
małych dzieci do Afryki, skąd pochodziła. Podczas trzeciego tygodnia pobytu zaczęły
łapać ją ciągłe skurcze, boleści brzucha, gorączka i wymioty. Objawy te
pojawiały się i ustępowały. Pomyślała, że złapała świńską grypę, bo właśnie
wtedy panowała jej epidemia. Prawie cały urlop przeleżała i nie mogła się
doczekać kiedy już wrócą do Norwegii, by mogła się udać do swojego rodzinnego
lekarza i wykurować. Po drodze na lotnisko też się fatalnie czuła, a na
lotnisku zaczęła wymiotować. Samolot był opóźniony, a ona cały ten czas spędziła
w toalecie. W końcu nadano komunikat, że samolot jest gotowy na przyjęcie
pasażerów. Moja przyjaciółka wychodzi więc z toalety, pada na podłogę i traci
przytomność.
Z lotu nici, przyjeżdża pogotowie i zabiera ją
do szpitala, jej matka ma do wyboru: podpisać zgodę na operację córki, albo nie
podpisać. Lekarz informuje, że jak podpisze to jest 50% szansa, że przeżyje, a
jak nie podpisze to jej córka nie ma żadnych szans.
Operacja się udała, okazało się, że kobieta
była w ciąży pozamacicznej i doszło do zapalenia otrzewnej. Lekarz poinformował
również, że gdyby wsiadła w ten samolot, to by nie przeżyła lotu ze względu na
brak tlenu w powietrzu. Moja przyjaciółka jest bardzo religijna i nigdy w życiu
nie dokonałaby aborcji.
Sytuacja miała miejsce w Etiopii, aż strach
pomyśleć co by było gdyby to miało miejsce w Polsce po zaostrzeniu ustawy aborcyjnej.
Ja straciłabym przyjaciółkę, jej mąż zonę, trójka małych dzieci matkę, rodzice
córkę, rodzeństwo siostrę, zakład pracy bardzo dobrą pracownicę, itd.
Chociaż inne pytanie, które może się też nasuwać
to, jak w takiej sytuacji będą traktowane Polki, które mieszkają za granicą, a
tylko tymczasowo zatrzymują się w Polsce i posiadają EU kartę ubezpieczeniową (za
zabieg płaci wtedy państwo, w którym dziewczyna mieszka)? Czy im też się odmówi
prawa do decyzji? A co z dziewczyną z innego kraju przebywającą w Polsce na
stałe, czy też tymczasowo? Czy w razie nagłego zagrożenia życia z powodu ciąży
będą musiały szybko wziąć taksówkę i pognać za granicę Polski, by ratować życie
i zdrowie?
Jaki z tego wniosek? Czesto punkt widzenia
zależy od punktu siedzenia. Tak jest po części dlatego, iż trudno jest nam
postawic się w sytuacji innej osoby. Z tego też powodu powinniśmy się
powstrzymać od podejmowania decyzji za innych, tylko dlatego, że mamy taką
władzę.
P.S. Okolo 80% aborcji dokonywanych jest pod
wpływem nacisku ze strony partnera czy tez rodziny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)